Szpiedzy, najemnicy, komandosi. Hity na PC, których nie ma w dystrybucji cyfrowej
Dystrybucja cyfrowa okazała się świetnym sposobem na zapewnienie klasycznym grom drugiego życia. Niestety, nie każdy stary hit jest dostępny na Steamie czy GOG.
Szpiedzy, najemnicy, komandosi
No One Lives Forever, Soldier of Fortune, XIII, Project I.G.I
Zdaję sobie sprawę, że poświęciłem FPS-om już trzy strony w tym artykule, ale na tym temat się nie kończy. Zostało bowiem do wspomnienia jeszcze kilka kultowych i oldskulowych tytułów, które jednak należą do nieco innej kategorii niż pozycje takie jak Prey czy Duke Nukem.
Jedną z bardziej (nie)zapomnianych gier jest trzyczęściowa seria No One Lives Forever. Mowa o dziełach studia Monolith, które pokazują, jak mogłyby wyglądać egranizacje przygód Jamesa Bonda, gdyby akcja toczyła się w barwnych latach 60., agent 007 został zmieniony w charyzmatyczną kobietę (nazywającą się Cate Archer)... a za developing zabrali się fachowcy w gatunku. Co ciekawe, jakiś czas temu celujące w cyfryzacji gier Night Dive Studios próbowało przejąć markę No One Lives Forever, ale odbiło się od muru złożonego z czterech firm roszczących sobie do niej prawa, w tym Activision i Warner Bros.
Activision stoi również na przeszkodzie powrotowi Soldier of Fortune – serii, która zasłynęła przede wszystkim groteskowym poziomem brutalności, ale mogła pochwalić się też miodną mechaniką rozgrywki, angażującą kampanią i emocjonującym multiplayerem (w „dwójce”). Oczywiście pochwały dotyczą tylko gier Soldier of Fortune i Soldier of Fortune II: Double Helix na ich tle późniejsze Payback to nieporozumienie. Niestety, trudno oczekiwać, by Activision odrestaurowało tę markę – w końcu zmagania z terrorystami we współczesnym świecie to tematyka przynależna Call of Duty.
Wróćmy jeszcze na chwilę do klimatów szpiegowskich. Reprezentowała je również gra XIII, stworzona przez Ubisoft w oparciu o komiks noszący ten sam tytuł. Zapamiętaliśmy ją głównie za bardzo sugestywną, cel-shadingową oprawę graficzną, ale to tylko początek długiej listy jej atutów. Co ciekawe, „trzynastka” była dostępna w dystrybucji cyfrowej przez parę lat, lecz najwyraźniej wydawca w końcu zrezygnował z prolongowania licencji i ostatecznie (z końcem 2012 roku) tytuł uległ wycofaniu ze sprzedaży.
Został mi jeszcze do wspomnienia FPS, który z jednej strony jest zbyt taktyczny, by wymieniać go razem z wcześniejszymi tytułami, a z drugiej mimo wszystko zbyt dynamiczny, żeby umieścić go w towarzystwie np. Operation Flashpoint. Project I.G.I., bo o nim mowa, najlepiej będzie chyba określić jako strzelankową skradankę – tutaj infiltracja pilnie strzeżonych wrogich placówek w skórze samotnego komandosa wymagała dużo ostrożności, sprytu i planowania. Na szczęście gra doczekała się nie mniej udanego sequela (I.G.I. 2: Covert Strike), który można kupić na GOG.com.