Gdy angielski to za mało – eksperymenty językowe w grach wideo (3)
Aspekt językowy to zazwyczaj pomijany element budowania fikcyjnego świata – zarówno w literaturze i kinie, jak i w grach wideo. Ale niektórzy deweloperzy postanowili zaryzykować, serwując graczom mniej lub bardziej udane lingwistyczne eksperymenty.
Trzy własne języki będzie posiadać także najdroższy crowdfundingowy projekt w historii branży – Star Citizen. Produkcja, na którą gracze wydali w momencie pisania tego artykułu prawie 130 milionów dolarów, zatrudni do współpracy profesjonalnych lingwistów, mających stworzyć osobną mowę dla każdej z trzech największych obcych ras w wykreowanym przez Chrisa Robertsa uniwersum: Vanduul, Xi'An oraz Banu. Autor nie ukrywa zresztą, że ma nadzieję, iż niektórzy gracze nauczą się któregoś z tych języków.
To samo można by zresztą zarzucić studiu CD Projekt RED w odniesieniu do Wiedźmina, polskich deweloperów usprawiedliwia jednak David Peterson. W jego opinii książki Sapkowskiego – jakkolwiek dobrze napisane – pod względem lingwistyki... nie powalają. „Starsza Mowa to rodzaj pracy, która wywołuje u conlangera mdłości” – twierdzi. – „Nawet nie nazwałbym tego językiem. Ot, wziął słowa z kilku różnych języków, nieco zmienił ich pisownię i zebrał do kupy, nie patrząc na gramatykę. Niczego nie stworzył”. Łatwo więc zrozumieć, dlaczego „RED-zi” mieli opory przed rozpisywaniem całych dialogów w znanej z sagi o Geralcie Starszej Mowie...
Nieco lepiej wypada pod tym względem piąta część The Elder Scrolls. W Skyrimie smocze słowa to jednak nie tylko pogłębiający immersję smaczek – to również element ważny ze względu na rozgrywkę. Przez długie godziny zabawy gracz znajduje bowiem kolejne wyryte w skałach frazy w języku smoków, które może potem wykorzystać do swoich celów. W ferworze masowego zabijania tych latających gadów zapewne niewielu z Was zastanawiało się, jak logiczny jest ich alfabet oraz mowa. Tymczasem okazuje się, że Bethesda podeszła do tematu zupełnie poważnie, tworząc system znaków wzorowanych na piśmie runicznym. Za jego pomocą da się zresztą układać całe zdania, choć oczywiście Skyrim nie może pochwalić się tak dużym słownikiem jak chociażby Far Cry Primal (o którym była już mowa), nie ma także osobnej gramatyki. Nic w tym dziwnego – mimo że piąta odsłona The Elder Scrolls dostarcza zabawy na dziesiątki godzin, rzadko kiedy mamy czas na dłuższe pogawędki ze smokami.
Lista fikcyjnych języków – lub chociaż ich części – w grach wideo jest znacznie dłuższa. Osobny alfabet posiadała kultowa przygodówka Myst, choć nie dane nam było poznać jego wymowy. Fragmenty mowy obcych ras możemy usłyszeć też w grze Dragon Age: Inkwizycja – ale w tym przypadku BioWare, podobnie jak Sapkowski, wymyślało dialogi na potrzebę chwili. Brothers: A Tale of Two Sons także posiada własny język, choć jest to – podobnie jak simlish – kompletny bełkot, pozbawiony zasad gramatycznych. Nier, Final Fantasy, Legend of Zelda – te serie również zasługują na swoje miejsce w tym artykule. Rzecz jednak w tym, że żaden z wymienionych powyżej tytułów nawet nie zbliżył się do poziomu prezentowanego przez Far Cry Primal. A produkcja Ubisoftu przecież także nie jest w tym aspekcie pozbawiona wad.