HDR – stary znajomy w nowych szatach. Czy warto kupić PlayStation 4 Pro?
Siódmego września w Nowym Jorku miała miejsce impreza pod nazwą PlayStation Meeting, na której Sony po raz pierwszy zaprezentowało konsolę PlayStation 4 Pro. Co ona potrafi i czy w ogóle warto zainteresować się tym urządzeniem?
HDR – stary znajomy w nowych szatach
Pecetowcy z ze skrótem HDR zapoznali się zapewne już ładnych kilka lat temu, kiedy to nowy shader pozwalał włączyć ten efekt w wielu dostępnych wówczas grach. Jednym z przykładowych tytułów oferujących taką opcję było między innymi The Elder Scrolls IV: Oblivion. Jednak to, co kiedyś opierało się jedynie na efekcie programowym, obecnie nabrało zupełnie nowej jakości.
Czym właściwie jest HDR, czyli High Dynamic Range? Obrazowo rzecz ujmując, to efekt bardziej naturalistycznego oświetlenia, które jest w stanie odebrać ludzkie oko. Pozwala on na zwiększenie kontrastu przy jednoczesnym wyciągnięciu z cienia większej ilości szczegółów, pozostawiając jednak nie prześwietlony obraz. Wpływa to w kolosalny sposób na doznania estetyczne i dla wielu osób ma znacznie większe znaczenie niż rozdzielczość 4K. Niestety, współczesne HDR osiągalne jest tylko i wyłącznie na specjalnych telewizorach wspierających tę funkcję, które obecnie są znacznie droższe od rozpowszechnionych już w dużym stopniu urządzeń Full HD. Ponadto przy ewentualnym zakupie TV 4K trzeba wziąć pod uwagę, że nie każdy tego typu odbiornik wspiera tę technologię.
Pomimo, że HDR i rozdzielczość 4K w głównej mierze stanowią o atrakcyjności nowej konsoli, Sony poczyniło także przynajmniej jeden mało zrozumiały krok. Otóż w odróżnieniu od Xboksa One S, który trafił do sprzedaży kilka tygodni temu, PlayStation Pro nie będzie obsługiwać 4K z nośników fizycznych, ponieważ konsoli nie wyposażono w napęd Blu-ray Ultra HD. Jest to posunięcie niezrozumiałe tym bardziej, że to przecież japońska firma w poprzedniej generacji wprowadziła na rynek najtańszy odtwarzacz płyt blu-ray, jakim była konsola PlayStation 3. Teraz role się odwróciły i to Microsoft wspomnianą „eską”, stanowi najtańszą alternatywę dla fanów filmowych doznań w 4K. Sony z niejasnych powodów pominęło tę funkcjonalność oferując jedynie możliwość strumieniowania filmów w najwyższej jakości z serwisów internetowych, jak na przykład Netflix czy Youtube. Tokijski koncern, idący zawsze w awangardzie zmian tym razem albo zaspał, albo nie do końca wierzy w szybką zmianę formatu i tego typu nowinki zostawia dla PlayStation 5, kiedy sama technologia odpowiednio stanieje i pozwoli zbić cenę konsoli. Trudno jednak uznać taki argument za przeważający, skoro Microsoft może sprzedawać Xboksa One S nie windując jego ceny.