Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Publicystyka 4 lutego 2015, 15:48

autor: Luc

Kryzys opanowany?. Historia serii Crysis

W ciągu kilkudziesięciu lat istnienia elektronicznej rozrywki gry wideo przeszły niewyobrażalną transformację. Przebyta przez nie droga jest naprawdę długa, ale nie oglądalibyśmy dziś fotorealistycznego obrazu, gdyby nie kilka przełomowych produkcji.

Rezultaty takiej, a nie innej decyzji nie miały jednak tylko negatywnych konotacji – znacznie mniejszy obszar do jednoczesnego renderowania pozwalał silnikowi na generowanie jeszcze piękniejszego obrazu i to bez konieczności angażowania przesadnie potężnych podzespołów. CryEngine 3, który zapowiedziano już w 2008 roku podczas Game Developers Conference, ponownie pioniersko wykorzystywał wiele nowinek technicznych, a gdy w 2010 pojawiło się technologiczne demo (nagrane rzekomo podczas rozgrywki w Crysis 2), oczywistym stało się, że przechwałki twórców mają solidne podstawy. Każdy z poprzednich elementów, który zachwycał graczy, dodatkowo usprawniono – niszczenie obiektów, efekty cząsteczkowe, dynamiczne oświetlenie, fizyka czy roślinność prezentowały się po prostu obłędnie, przynajmniej na maksymalnych ustawieniach. Wbrew pozorom, do odpalenia na „normalu” tym razem nie potrzeba było już jednak niezwykle mocarnego komputera. Rekomendowane wymagania prezentowały się następująco: procesor dwurdzeniowy (od 2 Ghz w górę), 4 GB pamięci RAM oraz karta graficzna 1 GB. Sprzęt niezły, ale już nie rzucający na kolana, jak to było kilka lat wcześniej w przypadku „jedynki”. Skąd ta wstrzemięźliwość u twórców?

Przenosiny do miasta zaskoczyły wielu, ale graficznie wciąż było fantastycznie.

Niemal w tym samym czasie na rynku pojawiła się wersja konsolowa pierwszego Crysisa. Twórcom przekonwertowanie silnika na potrzeby Xboksa 360 i PlayStation 3 zajęło dobrych kilka lat, a efekty niestety i tak okazały się co najwyżej średnie. Grze nie pomogło nawet to, że zdecydowano się oprzeć ją nie o CryEngine 2, lecz o debiutujący wówczas CryEngine 3 – była pełna błędów, a na domiar złego wyglądała znacznie gorzej niż pecetowy odpowiednik.

Wszystko za sprawą faktu, iż gra była tworzona nie tylko na PC, ale także na konsole Xbox 360 oraz PlayStation 3. Jeden wspólny build dla trzech platform doprowadził do tego, że przy pisaniu kodu należało brać pod uwagę ograniczenia, jakie płynęły z nieco słabszej infrastruktury. Był to także jeden z głównych powodów, dla którego całkowicie zrezygnowano z otwartych przestrzeni – konsole mające w 2011 roku już kilka dobrych lat na karku po prostu nie mogły udźwignąć obrazu o tak dużym zakresie i szczegółowości. Gra na komputerach stacjonarnych z lepszymi parametrami oczywiście wciąż wyglądała fantastycznie i przeskoczyła odrobinę poprzednika, niemniej o tak wielkim przełomie jak w 2007 roku nie było mowy. Mimo to, reputacja „killera pecetów” została utrzymana, a lekko nadszarpnięty wizerunek miał zostać podreperowany już dwa lata później.

I jak tu nie złapać się za głowę?

Kryzys opanowany?

Trzecia odsłona serii Crysis miała po raz kolejny podnieść graficzną poprzeczkę. Tym razem twórcy, nauczeni doświadczeniem z poprzedniej części, zdecydowali się na tworzenie osobnego buildu dla PC oraz konsol – choć spora część kodu była wspólna, wersja na komputery stacjonarne była dodatkowo nafaszerowana wszelakimi nowinkami technicznymi, których wykorzystanie wymagało posiadania najnowszej karty obsługującej debiutujące w tym czasie DirectX 11. Twórcy także sami podkręcali atmosferę, nieustannie mówiąc w wywiadach, iż z pomocą podrasowanego CryEngine 3 tym razem naprawdę „stopią nasze komputery”, a dzięki nowemu podejściu do produkcji wieloplatformowego tytułu w każdym przypadku bez problemów osiągną maksimum możliwości danego sprzętu.

Czasami zamiast walki lepiej było na chwilę przystanąć.

O samym istnieniu Crysis 3 dowiedzieliśmy się jednak całkowicie przypadkiem, a to za sprawą nieplanowanego przecieku w sklepie Origin. W połowie kwietnia 2012 roku na jednej ze stron pojawiła się okładka kolejnej odsłony. Przedstawiała żołnierza w egzoszkielecie trzymającego napięty łuk. Limitowana edycja gry miała być dostępna zarówno w wersji cyfrowej, jak i pudełkowej, w cenie 49,99 dolarów. Zamieszanie, jakie wówczas powstało, powiększyło się dodatkowo, gdy parę godzin później ofertę skasowano. Plotki szerzyły się w zastraszającym tempie, dlatego też przedstawiciele EA już kilka dni później postanowili oficjalnie ujawnić, iż Crytek faktycznie pracuje nad „trójką”. Czego mieliśmy się po niej spodziewać? Przede wszystkim – co nie powinno być żadnym zaskoczeniem – jeszcze lepszej oprawy graficznej. Dodatkowo usprawnionej fizyki, roślinności, gry cieni, lepszego „zachowania” materiału, realistyczniejszych cząsteczek wody oraz mgły, a także masy innych rzeczy, które implementowano już wprawdzie wcześniej, ale miały teraz zyskać jeszcze bardziej olśniewający wygląd.

TWOIM ZDANIEM

Która odsłona serii Crysis podobała Ci się najbardziej?

Crysis
60,5%
Crysis: Warhead
4,1%
Crysis 2
22,4%
Crysis 3
13%
Zobacz inne ankiety
Crysis

Crysis

Crysis 2

Crysis 2

Crysis 3

Crysis 3

Crysis: Warhead

Crysis: Warhead