Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 16 listopada 2006, 19:23

autor: Wojciech Gatys

Joystickiem pisane - Gdzie są gwiazdy naszej branży?

Peter Molyneux, Sid Meier, Geoff Crammond, Chris Sawyer, David Braben, Warren Spector, John Romero...

Peter Molyneux, Sid Meier, Geoff Crammond, Chris Sawyer, David Braben, Warren Spector, John Romero...

Kto wie, co robią dziś panowie, których wyżej wymieniłem? Ja wiem, co robią dwaj pierwsi. Sid Meier wciąż jest u szczytu sławy, choć w Firaxis pełni dość podejrzaną funkcję „dyrektora kreatywnego”, a Peter Molyneux stara się związać koniec z końcem po średnim sukcesie, jakim było sympatyczne The Movies. Brytyjska branża gier przeżywa ostatnio kryzys i nawet takim tuzom jest coraz ciężej. Postarajmy się poszukać dalej – Crammond, który praktycznie sam stworzył najlepszą serię gier wyścigowych wszech czasów – przepadł. Sawyera nie ma. Braben po takich hitach jak ultrazabugowane Frontier: First Encounters i Sentinel usunął się w cień i ostatnio pomagał przy Rollercoaster Tycoonie 3. Spector zbankrutował Looking Glass Studios i choć pojawia się co jakiś czas w komentarzach i „już wkrótce ma powrócić” – na razie nic o tym nie wiadomo. Romero? Jego akurat najbardziej mi szkoda – wychwalany pod niebiosa i czczony przez żurnalistów, po Daikatanie został tak zaszczuty, że musiał tworzyć Paperboy’e na komórki. Zresztą to chyba jakaś klątwa id, bo nawet John Carmack coś tam ostatnio przebąkiwał, że prawdziwe wyzwanie to gry komórkowe... heh.

O co mi chodzi? O to, że wszyscy Ci geniusze i tytani gier komputerowych, którymi chcieliśmy być w przeszłości (no, przynajmniej ja chciałem) albo muszą teraz dorabiać do renty, albo przepadli zupełnie. Takie chlubne wyjątki jak wspomniany Meier czy Will Wright, który na Simsach zarobił tyle, że może się teraz bawić, stają się rodzynkami w developerskim cieście.

I to mnie martwi, bo każda prawdziwa branża potrzebuje swoich gwiazd. Filmowcy mają swoich Spielbergów i Lynchów, pisarze – Szymborską i Pilcha, a muzycy – The Rolling Stones i Christinę Aguilerę (hehe). Choćby były to tylko twarze, za którymi stoją sztaby bezimiennych ludzi, takie twarze są potrzebne. Żeby ktoś mógł się z nimi identyfikować i wyczekiwać ich produkcji. Oczywiście, silne marki takie jak EA Sports czy nawet seria Splinter Cell potrafią zagwarantować sukces. Ale zawsze to człowiekowi więcej mówi, kiedy statuetkę za wyjątkowe osiągnięcia dostaje człowiek z krwi i kości, a nie marka czy firma... Może trzeba się zastanowić, czy nie potrzebujemy branży z ludzką twarzą?

Choć z drugiej strony – kiedy przypomnę sobie niektóre twarze przedstawicieli naszej branży (w tym i swoją) – to może wcale nie jest taki dobry pomysł? ;)

Zdarzyło się w branży

Koronowane głowy w branży gier komputerowych? To nie zdarza się często. Okazuje się jednak, że w przypadku MMORPG-ów zaangażowanie takie jest bardzo wskazane. Otóż do stworzenia gry Africa natchnął ponoć speców z firmy Rapid Reality przedstawiciel afrykańskiej firmy medialnej – Africast Global Media. Dziadkiem wspomnianego biznesmena jest król Prempeh Pierwszy, który przez długi czas władał (jak sądzę mądrze i sprawiedliwie) królestwem Ashanti, będącym obecnie częścią Ghany. No to gra będzie iście królewska!

Liczba dnia

80 – z tylu krajów pochodzili wystawcy na ostatnich targach E3. Ponoć na następnych będzie ich znacznie mniej, ale za to palmę pierwszeństwa przejmą targi IDG World Expo... zobaczymy.

Kartki z kalendarza